Dlaczego to nie prawda, że przeciwieństwa się przyciągają?

Tematy: Relacje

Wiele lat temu ktoś sobie wymyślił, że „przeciwieństwa się przyciągają”. Że jeśli partnerzy znacząco różnią się od siebie, to dzięki temu świetnie się uzupełniają. Że niczym yin i yang tworzą wtedy perfekcyjne połączenie. Ale czy na pewno?


Wyobraźmy sobie Piotrka i Karolinę. 


Piotrek jest 25-letnim, pewnym siebie i ekstrawertycznym brunetem. Uwielbia poznawać nowych ludzi, przebywać w towarzystwie i spotykać się z przyjaciółmi. Prowadzi aktywny tryb życia. Codziennie chodzi na siłownię, dużo podróżuje, a weekendy spędza głównie poza domem: jedząc, pijąc czy tańcząc. Jest przy okazji ambitny i pracowity. Ma własny sklep internetowy, któremu każdego dnia poświęca sporo czasu, ponieważ zależy mu na tym, aby zarabiać duże pieniądze. Nie znosi przeglądania internetu czy oglądania seriali. Swój, wolny czas woli przeznaczać na czytanie książek w kawiarni lub jazdę na rowerze, a nie na leżenie na kanapie, zamknięty w czterech ścianach swojego mieszkania. 

Karolina z kolei jest 21-letnią dość nieśmiałą, introwertyczną blondynką. Rzadko nawiązuje nowe znajomości i raczej trzyma się w swoim małym gronie kilku przyjaciółek. Jest ona dość flegmatyczną, powolną osobą, która nie lubi ruchu. Nie uprawia żadnego sportu, stara się nigdzie nie wyjeżdżać, a weekendy spędza siedząc przed telewizorem. Jest studentką zarządzania, którą utrzymują rodzice. Na razie nie przejmuje się swoją przyszłością i tym, co będzie robiła za kilka lat. Na co dzień oprócz chodzenia na uczelnię zajmuje się oglądaniem seriali w towarzystwie swojego kota, przewijaniem Instagrama i oglądaniem modowych vlogerek na YouTube.
 

Niech się poznają! 
 

I teraz przypuśćmy, że drogi Piotrka i Karoliny krzyżują się. Na przykład poznają się oni na domówce u wspólnego znajomego. Piotrek wpada dziewczynie w oko, ponieważ jest on przystojny, dobrze zbudowany, wygadany, uśmiechnięty i pewny siebie. Jemu natomiast Karolina spodobała się dlatego, że jest ona atrakcyjna, dosyć cicha i tajemnicza. 

Już w pierwszym kontakcie dziewczynie imponuje osoba Piotrka, ponieważ widzi w nim cechy, które zawsze chciała mieć. Z kolei nasz bohater od samego początku jest zaintrygowany Karoliną ze względu na to, że wydaje się ona być dosyć niedostępną, co jest dla faceta dosyć kręcące. Obydwoje nie wiedzą jednak, że w tym momencie są twórcami swojego przyszłego dramatu.

Kilka dni po domówce Piotrek z Karoliną umawiają się na pierwszą randkę. Mogli to zrobić bez większych problemów, ponieważ na imprezie wymienili się numerami telefonów. Na pierwsze spotkanie wybierają kawiarnię, w której to spędzają prawie trzy godziny. W prawdzie to głównie Piotrek prowadzi całą konwersację, ale kompletnie mu to nie przeszkadza, ponieważ lubi o sobie opowiadać, a do tego zauważył, że Karolina jest nieco nieśmiała i będzie potrzebować czasu, aby się przed nim otworzyć. Tak czy inaczej wszystko idzie w dobrą stronę.

Następnie dochodzi do drugiego spotkania. I trzeciego. I czwartego. Zaczynają się oni coraz lepiej poznawać i wyraźniej dostrzegać różnice, jakie są między nimi. Jednak na tym etapie nie traktują oni tego jako coś negatywnego. Wręcz przeciwnie! Karolinie podoba się, że ma tak przebojowego i zaradnego życiowo adoratora! A Piotrkowi podoba się, że to, że trafił na dziewczynę, którą może czegoś nauczyć czy do czegoś zainspirować! 


Ich relacja nabiera rozpędu...


W międzyczasie w ich relacji pojawia się silne zauroczenie. A jak zauroczenie, to także coraz częstszy kontakt fizyczny, który wzmaga pożądanie. I chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego, że ciężko o obiektywną ocenę drugiej osoby, jeśli na myśl o niej czujemy motyle w brzuchu. W takim stanie potrafimy bowiem nawet ignorować najgorsze wady i największe sygnały ostrzegawcze!

Pomimo że między nimi jest coraz większa chemia, to niestety, ale po kilku randkach nie trafią razem do łóżka. Bowiem pamiętajmy o tym, że Karolina jest osobą dosyć nieśmiałą. Efektem tego będzie pewnego rodzaju „rozciągnięcie relacji w czasie”. Ich pierwsze pocałunki pojawią się gdzieś koło dziesiątego spotkania. Ona zaprosi chłopaka do swojego mieszkania koło piętnastego. On ściągnie jej stanik przy osiemnastym. A majtki przy dwudziestym. W sumie minie więc prawie pięć miesięcy od poznania do „skonsumowania” tego związku.

Pięć miesięcy to wystarczająco długi czas, aby zadziałały tu psychologiczne zasady inwestycji. Skoro poświęcamy komuś lub czemuś kilka miesięcy swojego życia, to siłą rzeczy ta osoba lub to coś zaczyna być dla nas ważne. Przez ten czas Piotrek stał się niesamowicie ważny dla Karoliny, a ona dla niego.

Niedługo po pierwszym zbliżeniu podejmują oni decyzję o tym, aby być razem. Stają się oficjalnie parą. Spotykają się coraz częściej, piszą ze sobą coraz więcej i są sobie coraz bliżsi. Wydają się być nie tylko zakochani, ale również niesamowicie szczęśliwi.


Jednak błoga sielanka trwa tylko do pewnego momentu…


Bo w końcu zaczynają pojawiać się różne problemy:

  • Piotrek spędza dużo czasu w pracy, a Karolina ma sporo wolnego. Dziewczyna się zwyczajnie nudzi i zaczyna mieć pretensje do Piotrka, bo mógłby przecież odpuścić sobie zajmowanie się sklepem na rzecz zajmowania się nią. W takiej sytuacji ona czuje się ignorowana, a on ograniczany.
     
  • Karolina nie lubi wychodzić z domu, a Piotrek chciałby ciągle wychodzić. Chłopak dostaje na głowę od gapienia się z nią w telewizor i robi jej wyrzuty, że ciągle tylko siedzą w czterech ścianach. Ona czuje się zmuszana do czegoś, czego nie chce, a on czuje, że Karolina nie rozumie jego potrzeb. 
     
  • Piotrek ćwiczy na siłowni, a Karolina nie znosi jakiegokolwiek sportu. Dziewczynie zaczyna to przeszkadzać, bo nie dosyć że on „marnuje” dwie godziny dziennie na przerzucanie żelastwa, to stała się ona zazdrosna (jej partner staje się coraz atrakcyjniejszy i na siłowni może przecież kogoś poznać). W efekcie krytykuje jego zamiłowanie do siłowni. Ona zaczyna postrzegać go jako narcyza zapatrzonego w swoje ciało, a on myśli o niej, że jest leniwa i czepialska.
     
  • Karolina dostaje pieniądze od rodziców, a Piotrek ma własne źródło dochodu. Chłopak wyrzuca to partnerce, bo według niego powinna odciążyć najbliższych i pójść do pracy. Dziewczyna ma zupełnie odmienne zdanie na ten temat, bo „po to studiuje, by się wybawić” i „jeszcze zdąży się w życiu napracować”. Ona czuje się atakowana, a on czuje że związał się z kimś bez jakichkolwiek ambicji.

Kolejne miesiące uciekają, a frustracja w ich związku zaczyna narastać. Bo jest coraz więcej spraw, w których się nie dogadują. Bo jednak męczą się ze sobą. Bo chcą robić inne rzeczy. Bo mają inne wizje przyszłości. Bo mają zupełnie inne osobowości.

Z dnia na dzień oddalają się oni od siebie, ale żadne z nich nie decyduje się tego zakończyć. Za dużo włożyli w ten związek i myśląc o rozstaniu czują, że rezygnując z siebie za dużo stracą. Jest to jednak złudne, ponieważ opiera się jedynie o przywiązanie i efekt utopionych kosztów.

Tam nie ma miłości. Nie ma tymczasowych problemów. Nie ma szczęśliwego happy-endu. To jest coś, co zostało spieprzone u podstaw. To trochę tak, jak byśmy chcieli wybudować wieżowiec bez solidnych fundamentów. Może i wieżowiec powstanie, ale nie przetrwa zbyt długo.


Niestety, ale...

 

Powiem Ci szczerze, że osobiście nie znam żadnej - podkreślam - żadnej pary, która dobrała się na zasadzie „przeciwieństw” i są z tego wyboru zadowoleni po kilku latach bycia razem. Owszem, znam wiele udanych związków, w których to partnerzy nieco różnią się od siebie charakterem, zainteresowaniami czy temperamentem. Ale nie znam absolutnie żadnego przypadku dwojga ludzi, którzy są od siebie zupełnie inni w kwestiach „bazowych”, takich jak np.

  • Plany na przyszłość (przykład: mieć dzieci vs. ich nie mieć)
  • System wartości (kariera vs. zabawa)
  • Sposób spędzania wolnego czasu (siedzenie w domu vs. ruch na powietrzu)
  • Przyzwyczajenia mieszkaniowe (sprzątać vs. nie robić tego wcale)
  • Podejście do ludzi (nie lubię innych vs. jestem duszą towarzystwa)
  • Preferencje łóżkowe (soft vs. hard)

a którzy pomimo tych różnic są ze sobą wiele lat i są razem szczęśliwi!

Oczywiście: na pewno znajdą się pewne wyjątki od tej reguły. Ale ciężko mi nawet wyobrazić sobie fajną relację, w której to każdego dnia jakieś przeciwieństwa dają o sobie znać. Długoterminowo budzi to po prostu ogromną niechęć do drugiej osoby, z którą trudno jest żyć. Taki układ wręcz nie ma prawa działać. 

Tak więc zanim kiedykolwiek zdecydujesz się na wejście w związek z kimś znacznie odmiennym od Ciebie, to zastanów się czy na pewno chcesz wpakować się w coś, czego później możesz mocno żałować. W najlepszym wypadku stracisz kilka lat swojego życia, a w najgorszym skażesz się na dożywotnie towarzystwo kogoś, kogo nie kochasz i kto kompletnie Ci nie odpowiada. 

Wybieraj mądrze.