To nigdy nie jest jej wina

Tematy: Relacje

Po latach pracy z tysiącami osób, którym pomagałem w temacie relacji damsko-męskich - mam nieodparte wrażenie, że w dzisiejszych czasach wiele kobiet ma spory problem z wzięciem na siebie odpowiedzialności za to, jak wyglądają ich kontakty z mężczyznami. Niektóre panie opanowały zrzucanie odpowiedzialności na innych do tego stopnia, że nawet jeśli wina ewidentnie leży po ich stronie, to potrafią one zastosować wszelkie, psychologiczne mechanizmy obronne i najbardziej wyszukane sposoby tłumaczenia sobie rzeczywistości, by tylko się nie przyznać do tego, że to właśnie one coś spieprzyły.

Mam pewną znajomą. Na potrzeby tekstu nazwijmy ją Ania. Nie tak dawno poszła ona z koleżankami do klubu opić swój awans w pracy. Kombinacja czystej wódki, tequili i wina spowodowały, że Ania w okolicach północy była już nieźle rozmiękczona. Wtedy też weszła na parkiet i zobaczyła jego. Boskiego Diego o ciemnej karnacji sugerującej jego dalekie pochodzenie. Ania długo nie myśląc udała się w jego kierunku i zaczęła uskuteczniać przed nim, swój, godowy taniec. Chwilę później znalazła się już w objęciach Diego, który od samego początku trzymał ją jedną ręką za tyłek, a drugą za kark - wzbudzając tym samym seksualne pożądanie. 

Po kilku piosenkach Diego chwycił Anię za rękę i wyszedł z nią z klubu. Następnie wsiedli do taksówki i udali się do apartamentu wynajętego przez jej nowego, śniadego kolegę. Jak nie trudno się domyślić, tam oddali się miłosnemu uniesieniu. Kiedy już mieli siebie dosyć, to chłopak zakomunikował Ani łamaną angielszczyzną, że powinna wracać do siebie, bo on jeszcze jedzie na miasto się zabawić. Dziewczyna wyraźnie zdenerwowana szybko się ubrała i wybiegła z mieszkania. Następnie zamówiła Ubera i kwadrans później była już w swoim domu.

Rankiem Ania obudziła się nie tylko z ogromnym kacem, ale także z niesmakiem, który pozostał jej po tej upojnej nocy. Niesmak spowodowany był tym, że czuła się jak dziwka. Jak głupia nastolatka, która oddała się pierwszemu, lepszemu gościowi z klubu. Jak jedna z tych bezwartościowych ladacznic, z których śmieje się zazwyczaj ze swoimi koleżankami. Ale wbrew pozorom nie czuła się ona winna tej sytuacji. Przecież była pijana i nie mogła się kontrolować! Co więcej, nie obwiniała też za to wszystko Diego. Bo to tylko facet, który był na nią napalony i ona sama mu się podstawiła. Jednak musiała znaleźć kogoś odpowiedzialnego za to wszystko. Stał się nim… barman z klubu, w którym piła poprzedniej nocy!

Tak, wiem że to może brzmieć zabawnie. Wiem, że to może brzmieć nierealnie. Ale to wszystko wydarzyło się naprawdę. Ania do dnia dzisiejszego wspominając tą sytuację przeklina nikogo innego, jak barmana, który według niej powinien przecież kontrolować to, komu sprzedaje alkohol i w jakim stanie jest klient przy barze. To właśnie przez niego trafiła z Diego do apartamentu i została wykorzystana!

Kolejna historia dotyczy dziewczyny o imieniu Andżelika, którą poznałem przed kilkoma tygodniami. Andżela jest samotną, młodą matką, niezwykle sfrustrowaną swoją sytuacją. Nic dziwnego, bo mając zaledwie 21 lat, musi sama wychowywać swoje dziecko. Ojciec dziecka to Sebastian, którego poznała przez aplikację randkową i spotykała się z nim przez trzy miesiące. Andżela zakochała się w nim i uwierzyła w to, że będą ze sobą już na zawsze. Niestety, ale wbrew jej oczekiwaniom chłopak nie myślał o niej poważnie. Równocześnie randkował z innymi dziewczynami i nie miał w planach wiązania się z kimkolwiek.

Andżela przez przypadek dowiedziała się o tym, że nie jest jedyną kobietą w jego życiu. Tak się złożyło, że jej koleżanka również bzykała się z jej ukochanym, czym niczego nieświadoma się pochwaliła. Andżelika wpadła w szał i wymyśliła misterny plan. Stwierdziła, że jeśli zajdzie w ciążę, to Seba ogarnie się życiowo, zostawi inne kobiety i poświęci się tylko niej. Dziewczyna długo nie myśląc wdrożyła swój plan w życie. Po najbliższym seksie z Sebastianem - gdy już wyszedł od niej z mieszkania - poszła do kosza na śmieci i wygrzebała z niego zużytą, zawiązaną prezerwatywę. Następnie przecięła ją nożyczkami, ułożyła swoje ciało do góry nogami i wlała w siebie jej zawartość. W takiej pozycji poczekała pół godziny i na jej szczęście - kilkanaście dni później po zrobieniu testu ciążowego okazało się, że wynik jest pozytywny!

Ale dalej nie było już tak kolorowo. Gdy Seba usłyszał o dziecku, to niczym Struś Pędziwiatr zrobił tylko „mig mig” i Andżela tyle go widziała. Jej kilkumiesięczne błagania oraz groźby nic nie zmieniły. Sebastian nie chce znać ani jej, ani dziecka. Ma ją po prostu gdzieś. I pomimo, że to ona jest odpowiedzialna za to wszystko, to w rozmowach z innymi ze złością wykrzykuje… „To on zrobił mi dziecko! Ten kutas mnie zostawił! On jest kompletnie nieodpowiedzialny!”. Zrzucając tym samym całą winę na biednego Sebę, który nawet nie jest świadomy tego, co Andżela tak naprawdę odjebała.

Za każdym razem, gdy słyszę, że jakiś facet zrobił dziewczynie dziecko, to uśmiecham się, ponieważ to brzmi niedorzecznie. To brzmi, jak gdyby dziewczyna nie wiedziała, że uprawia z kimś seks i robi to bez zabezpieczenia. Jak gdyby mężczyzna niepostrzeżenie, nocą zapłodnił ją bez jej zgody. Jak gdyby facet zrobił to celowo, wbrew woli kobiety. A nie rzadko, paradoksalnie to właśnie ta dziewczyna na własne życzenie do tego doprowadza.

I ostatni przypadek to sprawa dotycząca Magdy, byłej partnerki mojego przyjaciela - Daniela. Byłej, ponieważ Daniel nakrył ją na zdradzie. Magda przez kilka miesięcy spotykała się ze swoim kolegą z pracy, w oczywistym celu. Sytuacja bardzo klarowna, nawet nie ma za bardzo nad czym się tu rozwodzić. Po prostu, z jakichś bliżej nam nieznanych powodów dziewczyna robiła to, co robiła. Może kolega wybitnie jej się spodobał. Może chciała spróbować czegoś nowego. Może chciała sobie coś udowodnić. Tak czy inaczej sprawa wyszła na jaw, para się rozstała i moglibyśmy na tym zakończyć całą historię. Ale jednak to nie wszystko.

Magda swoim, wszystkim znajomym powiedziała, że rozstanie to wina Daniela. Że ona - owszem - spotykała się z facetem z pracy, ale to nie była zdrada. Bo tak naprawdę to ona chciała zostać przez Daniela jedynie zauważona. I chciała zrealizować z kimś swoją potrzebę bliskości. Bo Daniel nie kochał jej dostatecznie mocno. Bo Daniel nie poświęcał jej wystarczająco dużo uwagi. Bo Daniel za dużo pracował. Gdyby on się domyślił, co ona czuje i gdyby zachowywał się inaczej, to ona nie musiałaby być zmuszona do spotkań z kolegami! Wszystko, co się wydarzyło, to tylko i wyłącznie… jego wina.

Tego typy sytuacji, o których słyszałem setki razy od swoich klientów i klientek, a także znajomych - można by mnożyć. Jest ich pod dostatkiem. Ale broń Boże - nie chcę tu nikomu wmawiać, że każda kobieta myśli tak, jak dziewczyny z przytoczonych przykładów, bo oczywiście tak nie jest. Jednak nie mam żadnych wątpliwości, że część kobiet (i mężczyzn także, lecz jest to temat na inny tekst) ma problem z wzięciem choćby grama odpowiedzialności za to, co spotyka je w relacjach z facetami lub co dzieje się w ich związkach. Pomimo, że nierzadko same odpowiadają za swoje problemy, to później jedyne, co robią, to jęczą i zrzucają wszystko na facetów.

I powiem Ci, że z jednej strony to trochę smutne, bo mam poczucie, że mężczyźni dużo częściej niż kobiety przyjmują swoją winę na klatę i zwyczajnie z nią żyją - stając się w takim układzie ofiarami. Ale z drugiej strony trochę zazdroszczę tej części kobiet umiejętności odbijania winy, odwracania kota ogonem i niewchodzenia w nieprzyjemne emocje. Sądzę, że na dłuższą metę daje im to dużo wewnętrznego luzu, którego niektórym facetom często brakuje.